Monday, June 30, 2014

Wirtualna zdrada to naprawdę zdrada?

Flirt na FB, profil na portalu randkowym, seks przez Skype'a - to niewinne zabawy, czy zdrada, która niszczy związek? 
Jeśli położymy akcent na słowo "wirtualne", to nawet seks przez internet jest czymś kompletnie niewinnym. Coś w rodzaju gry komputerowej: galaktyka zdobyta, 78 pojazdów kosmicznych poszło na złom, 30 tys. potworów nie żyje, ale ani jedna żywa istota nie ucierpiała. Ale czy naprawdę? Jeśli do twojego faceta w grze online śliczny elf zaraz po "Idziemy rozprawić się z orkami" powie: "Jaką masz piękną różdżkę, mój słodki czarodzieju"... to będziesz mogła spać spokojnie?
To proste!
Jeśli jesteś zazdrosna o elfa (albo o byłą narzeczoną twojego partnera, która na FB publikuje zdjęcia w bikini) - nic dziwnego. Wdać się w internetowy romans jest łatwo. Wystarczy komputer, dostęp do sieci i już. Wirtualni kochankowie są na wyciągnięcie ręki (albo palca na klawiaturze), a rozwój technologii im sprzyja: e-mail, chat, Skype, serwisy społecznościowe... Można flirtować tylko słowami i emotikonami, można wysyłać sobie zdjęcia czy filmiki nakręcone wcześniej, albo urządzić wideokonferencję na żywo ze striptizem (albo bez). Albo zagrać w grę online. Tę z elfem i czarodziejem. Ale żeby tak zaraz mówić o e-niewierności...
Mógłby się ktoś oburzyć. Gra komputerowa to przecież tylko sposób na miłe spędzenie wieczoru, a na portalu randkowym szukamy życiowego partnera. Tak, ale… nie zawsze. Według raportu C-date, jeśli wchodzimy na serwisy randkowe, to niekoniecznie po to, by znaleźć męża czy żonę. 36 proc. z nas deklaruje, że chce tylko flirtować albo prowadzić erotyczne rozmowy. W raporcie prof. Izdebskiego i Polpharmy "Seks Polaków w internecie" ponad połowa internautów przyznała się do zdrady, która zaczęła się w świecie wirtualnym. Do której połowy należysz? A twój facet?
Dlaczego się logujemy?
Zanim zaczniesz zastanawiać się, ile godzin twój mężczyzna spędza przed komputerem, z ręką na sercu przyznaj, czy sama nie masz czegoś na sumieniu. Nie zdarzyło ci się przeglądać zdjęć na portalu erotycznym, klikać w profile znajomych na FB, a może nawiązałaś kontakt z eks przez Naszą Klasę? Ja zrobiłam wszystkie te trzy rzeczy. Dlaczego? Nie wiem. - Pewnie z nudów, z ciekawości, albo chciałaś się dowartościować - zgaduje Marta Dziekanowska z Centrum Psychologii Integralnej "Integral". - Miło czuć się atrakcyjną i wzbudzać zainteresowanie wielu nieznajomych. Marta Dziekanowska podkreśla jeszcze jedną zaletę zawierania znajomości online. Są bezpieczne - zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie, bo nie ryzykujemy odrzucenia. Łatwiej znieść myśl, że kochanek nagle rozpłynął się w sieci (może zepsuł mu się komputer…), niż gdy odchodzi po trzech "prawdziwych" randkach lub po pierwszym seksie (nasz szacunek do siebie spada wtedy na łeb na szyję). A nawet jeśli online umawiamy się na randki w realu, to jeśli traktujemy je casualowo (nie licząc na związek), to i tak łatwiej znieść porażkę niż gdyby porzucił cię facet, z którym w myślach zakładałaś rodzinę.
Czym jest zdrada?
No dobrze, ale przecież nie każdy kontakt nawiązany w necie to zdrada. Co nią jest w takim razie? Czy zalajkowanie zdjęcia byłego, na którym wygląda superatrakcyjnie, to już jest e-niewierność, czy dopiero spotkanie na Skype'ie, na którym oboje się masturbują.
A może jedno i drugie jeszcze nie? - Trudno jest ustalić definicję zdrady, która wszystkim by odpowiadała, ale jeśli robimy coś w ukryciu przed partnerem, jeśli wiemy, że może go to zranić, to na pewno nie jest to fair i na pewno niszcząco wpływa na związek - uważa Marta Dziekanowska. Wydaje ci się, że to nic złego, że kilka razy dziennie wchodzisz na bloga kolegi, podglądając jego wyprawę w Himalaje? Być może masz rację, ale jeśli potem narzekasz, że ukochany spędza wieczory na kanapie i masz do niego żal, że nie realizuje swoich pasji, to… Lepiej może przystopować z tym blogiem i pogadać z partnerem o swoich przemyśleniach? A potem wybrać się razem w Himalaje...
Jak oni to robią?
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że współcześni mężczyźni i kobiety zdradzają tak samo. Przynajmniej jeśli chodzi o e-zdrady. Mamy przecież równouprawnienie w dostępie do netu...
Statystyki (i kolega z rosyjskiej edycji Cosmo) przekonują jednak, że niekoniecznie. Według raportu C-date, znacznie więcej mężczyzn (44 proc.) niż kobiet (22 proc.) było zainteresowanych erotyczną stroną randek w sieci. - Spytaj swojego chłopaka (i dwóch, trzech innych), czy uważają wirtualną zdradę za zdradę. Chórem odpowiedzą, że nie, to jeszcze nie zdrada! I powiedzą to szczerze, ale najważniejsze jest w tym słówko "jeszcze" - śmieje się Wasyl Riabkow z rosyjskiego Cosmo. - Wirtualna zdrada dla mężczyzny to na ogół przygotowanie się do realnej zdrady. Wzięcie rozbiegu przed prawdziwym cudzołóstwem. Wynajęcie pokoju w hotelu, kupienie alkoholu i kwiatów też przecież nie jest jeszcze zdradą. Zdrada, jeśli się poszczęści, wydarzy się potem, w pokoju hotelowym, po wypiciu tego alkoholu. Jeśli jesteś lub byłaś w związku, pewnie wiesz, jak trudno wyciągnąć faceta na zakupy. On idzie do sklepu dopiero wtedy, gdy czegoś potrzebuje. Nie snuje się po galeriach handlowych, żeby tylko popatrzeć. To kobiety uprawiają "window-shopping" albo przymierzają 18 par szpilek dla przyjemności. I czasem wychodzą z niczym. Mężczyznom to raczej się nie zdarza. Tak samo z flirtem przez internet. - Po co mężczyźni nawiązują wirtualne znajomości, wyszukując do tego rozmówczynie z dużym biustem? - ironizuje Wasyl. - Myślisz, że nie mają z kim porozmawiać? Dla większości z nas stukanie w klawiaturę jest ciężką pracą. I jeśli się jej podejmujemy, przyczyna musi być poważna. Wiem, że demaskuję teraz kumpli, ale ktoś kiedyś powinien powiedzieć prawdę: mężczyźni nigdy nie robią nic bez konkretnego i ważnego dla siebie celu. Coś w tym jest… I choćby tylko z tego powodu, jeśli twój chłopak/partner/ mąż zamyka się sam na sam z laptopem, może to być większym zagrożeniem dla waszego związku, niż kiedy ty się bawisz iPhone'm.
Czy masz się niepokoić?
Mimo to - wyluzuj. To, że mężczyźni traktują wirtualne kontakty inaczej niż my, nie oznacza, że masz śledzić wszystkie poczynania swojego faceta w sieci. Wasyl Riabkow proponuje wprawdzie małą prowokację. Radzi, by zaczepić partnera online, podając się za inną kobietę, i zobaczyć, jak zareaguje - jednak nie jesteśmy zwolenniczkami takich metod. - Jeśli jesteś w udanym związku i masz dobry kontakt ze swoim partnerem, nie ma sensu podejrzewać go o zdradę - czy to realną, czy to wirtualną - mówi Marta Dziekanowska. Natomiast jeśli w waszym związku coś się psuje: rzadziej ze sobą rozmawiacie, rzadziej się kochacie i wyczuwasz, że mężczyzna odsunął się od ciebie - dosłownie i emocjonalnie, czas włączyć program naprawczy. Ważne, byś w natłoku codziennych spraw nie zapomniała sprawdzić czasem, czy twój partner jest z tobą szczęśliwy. I czy ty jesteś z nim szczęśliwa. Wtedy żaden komputer, tablet, iPhone ani elf nie będzie zagrożeniem dla waszego związku.

Żródło: kobieta.onet.pl

No comments:

Post a Comment